Idź do treści strony
05.09.2019 13:44

Piotr Grzymowicz: sytuacja, w jakiej znalazły się samorządy, nie jest optymistyczna

Prezydent Olsztyna w garniturze na tle olsztyńskiego tramwaju

– Panie prezydencie, w ostatnim czasie dużo się mówi o negatywnych wpływach polityki rządu na sytuację finansową samorządów. Czy rzeczywiście jest tak dramatycznie, jak twierdzą samorządowcy? Przecież, chociażby w wyniku zmian w polityce fiskalnej, obywatele dostaną więcej pieniędzy?
– Nie ma co się oszukiwać – jest źle. Jeżeli rząd nie zrewiduje swojej polityki wobec samorządów i nie zacznie nas traktować partnersko, prowadząc rzeczowy dialog, to przyszłość naszych wspólnot może być bardzo zagrożona. Ta ocena wynika z faktu, że znaczna część zobowiązań rządu – wyborczych i w trakcie kadencji – jest przerzucana na barki samorządu. To w dużej mierze z budżetu samorządu terytorialnego pokrywane są nie zawsze trafne, ale zawsze kosztowne decyzje rządzących. Każdy rozwój wymaga pieniędzy i my, w naszych wspólnotach, najlepiej wiemy, co jest nam potrzebne i jak je mądrze wydać. Jeżeli jednak trafiają do nas kolejne zadania do wykonania, a za nimi nie idą pieniądze, to możliwości zaspakajania naszych potrzeb dramatycznie maleją. Z rozmów z kolegami wiem, że samorządowe możliwości finansowego wspierania polityki rządu są już na wyczerpaniu, w przypadku wielu gminy osiągnęły swój kres. Dalej tak się nie da!

– Czy to jest rzeczywiście nowa sytuacja?
– Samorząd terytorialny od początku istnienia, czyli od 30 lat, stara się zachować autonomię, ale duża polityka zawsze miała wpływ na jego funkcjonowanie. Jednak nigdy nie robiła tego tak brutalnie, jak obecnie. W powszechnym odczuciu samorządów rząd nie tylko ignoruje ich problemy, ale wręcz przysparza kolejnych! Dodatkowo, od czasu przejęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość pojawił się nowy model finansowania obietnic rządu, sprowadzający się do zasady "my wypełniamy wyborcze deklaracje, oni, czyli samorząd, płacą za wynikłe z tego zobowiązania". Nikt z rządzących nie pyta nas – samorządowców, albo czyni to w bardzo małym stopniu, jak te czy inne decyzje wpłyną na samorząd i wydolność finansową gmin.

– Ale  zawsze w takich przypadkach pada argument: robimy to dla obywateli, dla ich lepszego życia.
– Nie chcę wchodzić w społeczną zasadność podejmowanych decyzji, bo wiele z nich rzeczywiście wychodzi naprzeciw oczekiwaniom Polaków. Jestem zdecydowanie za tym, żeby obywatele mieli więcej pieniędzy, płacili niższe podatki, korzystali z większej liczby ulg i mieli mniejsze koszty utrzymania. To wspaniała wizja państwa dostatniego, ale nie może być ona realizowana kosztem samorządów, bo wówczas są to tylko działania pozorne.  Trzeba zacząć uwzględniać konsekwencje, jakie te rozwiązania niosą dla samorządów i rekompensować je środkami z budżetu centralnego. Inaczej kondycja samorządów będzie się szybko pogarszać, co musi skutkować wstrzymaniem rozwoju gmin, w ostatnich latach imponującego.

– A jak to oceniać ze strony obywatela, mieszkańca choćby naszego miasta?
– Patrząc na problem od strony szeregowego mieszkańca, nie sposób nie zauważyć, że konsekwencją tych decyzji będzie wzrost kosztów utrzymania, chociażby poprzez wzrost cen usług komunalnych. Jeśli nie nastąpią zmiany w polityce rządu, to ten proces będzie się nasilał. Zapewniam, że w samorządach nikt tego nie chce! Jednak jako samorządy musimy gdzieś znaleźć brakujące środki i z braku innych źródeł będą to pieniądze z opłat mieszkańców. Innymi słowy, rząd daje nam, czyli obywatelom, pieniądze, których znaczna część za chwilę zostanie wydana na rosnące opłaty i koszty. Czy to nie jest populizm oraz budowanie kolejnego podziału, tym razem na "dobry rząd i zły samorząd"?

– Gdzie najbardziej widoczne są skutki zmian legislacyjnych?
– Największe spustoszenie w samorządowych budżetach przyniosły, lub niebawem przyniosą, decyzje dotyczące czterech obszarów: edukacji, stawek w podatku dochodowym od osób fizycznych, energetyki i płacy minimalnej.

– No właśnie..., co z edukacją?
– Na edukację idą największe wydatki z budżetu miasta, a procentowy udział rządowej subwencji oświatowej ciągle maleje – i to jest coraz większym problemem. W roku 2012 subwencja oświatowa stanowiła 70,8 proc. wydatków bieżących na oświatę, a w roku 2018 już tylko 61,2 proc. Wydaje się, że to tylko 9,6 proc. różnicy, ale przy wydatkach, które zamknęły się w roku 2018 kwotą sięgającą blisko 400 milionów, to już bardzo konkretne pieniądze, przekraczające 38 milionów złotych. Jednak to temat na osobną rozmowę, bo w tej sprawie ciągle jest jeszcze dużo niewiadomych.

– Zatrzymajmy się zatem przy polityce fiskalnej. Ostatnio zrobiło się głośno na temat zmian w obliczeniach podatku PIT...
– To najnowszy problemem dla samorządów, wygenerowany przez rządzących. Mówimy o zmniejszeniu stawki PIT z 18 na 17 proc., podwyższeniu kosztów uzyskania przychodu i zwolnieniu z PIT osób do 26. roku życia. Temat pi-arowo jest dobrze wykorzystywany, korzyści dla obywateli czytelne, ale... Według oceny skutków tej regulacji, zapisanych w dokumentach rządowych, dochody jednostek samorządu terytorialnego w roku 2019 będą mniejsze o 14,23 proc. w stosunku do dochodów z tego tytułu w roku 2018. Dla samorządów oznacza to rocznie, w skali kraju, o 7,2 mld zl mniej, a dla Olsztyna zmniejszenie dochodów o ponad 37,8 mln zł. Patrząc na ogromną skalę tej obniżki musiałem, podobnie jak prezydenci Krakowa czy Białegostoku, podjąć decyzję o wstrzymaniu planowania nowych zadań i zamierzeń, tych "twardych" i tych "miękkich". To bardzo trudna decyzja, ale w tej sytuacji nieunikniona. Budżet gminy, zgodnie z Ustawą o finansach publicznych, musi się bilansować, dlatego tak duża obniżka dochodów jest potężnym hamulcem dalszego rozwoju Olsztyna. Mówię to z największą przykrością, bo jesteśmy jednym z liderów rozwoju w Polsce.

– A co z energią elektryczną?
– No właśnie... Wzrost ceny energii miał być nieodczuwalny, ale jednak odczujemy go wszyscy. Uwzględniając zapisy Ustawy, zmieniającej ceny energii elektrycznej w roku 2019, przewidujemy ich wzrost dla gminy Olsztyn o 19,57 proc., zaś dla naszych jednostek budżetowych – o 26,01 proc. Wiadomo nie od dzisiaj, że ceny energii rzutują na wszystkie pozostałe, więc tej dolegliwości nie da się uniknąć. Nie ma na to rady.

– Jak zatem możemy podsumować nasza rozmowę?
– Kiedyś przykładem cynizmu politycznego było stwierdzenie Jerzego Urbana "rząd się wyżywi". Patrząc na to, co się dzieje dzisiaj i jak są traktowane samorządy, jeden z filarów naszej demokracji, oraz jak osłabiana jest ich rola poprzez kolejne obciążenia finansowe, można dojść do wniosku, że nic się nie zmieniło. Rząd się "wyżywi" – i dał już tego niechlubne przykłady. Gorzej z nami – mieszkańcami. To nie jest radosne podsumowanie, ale też i sytuacja, w jakiej znalazły się samorządy, nie jest optymistyczna.

Powróć do archiwum
Pogoda